Wokół kuchni i smakołyków czyli literackie gotowanie
II część
Małgorzata Musierowicz w „Łasuchu literackim” postanowiła przedstawić ulubione potrawy bohaterów z cyklu powieściowego „Jeżycjada”. Mama Żakowa z „Szóstej klepki” jest pogodna artystką, typową, bo nieco rozkojarzoną, rozluźnioną i bałaganiarą, nie za bardzo lubi gotowanie, woli jak jej gotują. Jeżeli ma coś przygotować to jest np. „makaron w sosie mediolańskim, łatwy dość do przyrządzenia, gdyż na małym ogniu rozgrzać należy 3 łyżki oleju lub oliwy, a w nim rozgnieciony ząbek czosnku, następnie dodaje się do garnka dość dużą, drobno pokrojoną cebulkę, boczku wędzonego, bazylię, oregano miesza się, następnie mama Żakowa często wlewa do garnka pól szklanki białego wytrawnego wina, oczywiście wkłada też pomidory świeże, lub też koncentrat. Ugotowany makaron posypuje utartym serem żółtym i polewa gorącym sosem.
Wokół kuchni i smakołyków czyli literackie gotowanie
II część
Małgorzata Musierowicz w „Łasuchu literackim” postanowiła przedstawić ulubione potrawy bohaterów z cyklu powieściowego „Jeżycjada”. Mama Żakowa z „Szóstej klepki” jest pogodna artystką, typową, bo nieco rozkojarzoną, rozluźnioną i bałaganiarą, nie za bardzo lubi gotowanie, woli jak jej gotują. Jeżeli ma coś przygotować to jest np. „makaron w sosie mediolańskim, łatwy dość do przyrządzenia, gdyż na małym ogniu rozgrzać należy 3 łyżki oleju lub oliwy, a w nim rozgnieciony ząbek czosnku, następnie dodaje się do garnka dość dużą, drobno pokrojoną cebulkę, boczku wędzonego, bazylię, oregano miesza się, następnie mama Żakowa często wlewa do garnka pól szklanki białego wytrawnego wina, oczywiście wkłada też pomidory świeże, lub też koncentrat. Ugotowany makaron posypuje utartym serem żółtym i polewa gorącym sosem.
Mama Żakowa oprócz przyziemnej kuchni, aby zyskać aplauz rodziny spragnionej np. Świątecznego ciepła wykonuje supersernik „dzieło kosztowne, lecz absolutnie rewelacyjne i tym samym odzyskuje twarz, na krótko zresztą”.
Jej córka Julia Żakówna również artystka, podobna do matki, jeżeli chodzi o codzienne obowiązki kuchenne. Wystarczyło, że zakochała się w Toleczku i od razu poszerzyła swoje umiejętności kulinarne, gdyż miłość czyni cuda.
Julka Żakówna Toleczkowi ugotowała „zupę królowej Margot, czyli POTAGE a LA REINE”. Jest to zupa oszczędnościowa, gdyż przyrząziła ją wówczas gdy na drugie danie jest przewidziana kura lub kurczak.
„Różne szyjki, skrzydełka oraz inne bezmięsne fragmenty kurzych zwłok, pozostałe po przygotowaniu drugiego dania należy ugotować z potężną porcją włoszczyzny i solą, tak by powstał mocny wywar”. Do tego wywaru Julia wrzucała ryż, wcześniej wyjmując mięso, włoszczyznę, dokładnie obieramy z kosteczek i ponownie wrzucamy do zupy, następnie już po zdjęciu garnka z ognia zaprawiamy dwoma żółtkami, szybko mieszając, by się nie ścięły, po dodaniu posiekanej zielonej pietruszki, białego pieprzu Zupa zyskuje królewskiego charakteru i ukochany Tolo nią zajadał się, aż mu różowe uszka trzęsły się.
Julia wymyślała coraz to lepsze potrawy którym dawała francuskie nazwy, po których Toleczek coraz bardziej był zakochany i popadał w ekstazę, a po zjedzeniu wypieczonego „Murzyna w koszuli – Negre en chemise”, oświadczył Julce, że jest boginią i prędko z nią ustalił datę ślubu.
W powieści „Kłamczucha” Tosia Kowalikowa żona Mamerta realizuje z poczuciem obowiązku zdrowe, smaczne jedzenie. Gotuje smaczną pomidorową z szczyptą tymianku, ząbkowi czosnku roztartego z solą. Lub też jarzynową na kościach, a wcześniej gospodarna Tosia „skrzętnie odkrawa kości od kotletów schabowych, do których dorzuca następujące warzywa: marchewkę, rzepkę, kalarepkę, seler, ćwierć małej główki kapusty włoskiej, 2 pory, pół szklanki zielonego groszku, kilka strąków zielonej fasolki szparagowej, 2 ziemniaki pokrojone w talarki, łyżeczkę świeżego masła i garść posiekanego koperku.
I to jest bardzo dobre, gdyż rodzinie Mamertów smakuje, a w sobotę piecze się „Placek drożdżowy wielkopolski – czyli rozrzutność raz na tydzień”, jest to lokalna tradycja, gdyż w Poznaniu każda szanująca się rodzina piecze na niedzielę placek drożdżowy z kruszonką (…) w porze śliwek dobrze jest poukładać na cieście połówki dorodnych węgierek, a te kwaśne jabłka, co rosną u ciotki Lili w ogródku pokrojone w malutkie ćwiartki, już nie mówią o czarnych porzeczkach, rabarbarze”.
A co o upodobaniach lokalnych dodałby nasz Przystupa? Czy przepisy zawarte w literaturze są do naśladowania. Naszym skromnym zdaniem, tak, ale dobrze znać stanowisko fachowca.
W „Kwiecie kalafiora” jak sobie fani przypominają bida aż piszczała, mama Borejko nie miała zbyt wielu okazji do rozwinięcia swych talentów kulinarnych, za to opanowała do perfekcji wykonywanie past do chleba np. „twarogowo – pomidorową z tymiankiem i cebulką, dobra po jakiejś godzinie lub też twarogowo czosnkowa wzbogaconą ogórkami konserwowymi pokrojonymi w mikroskopijną kosteczkę, ale też smaczna twarogowo rybną, również z ogórkami kiszonymi, a do ulubionych past kanapkowych Borejków należała jajeczno – musztardowa, dziecinnie prosta do wykonania, jajka ugotowane na twardo po ostudzeniu, rozgnieść widelcem, dodać cebulę pokrojoną bardzo drobno, dodać ile się chce łyżeczek musztardy, masła, sól, pieprzu do smaku.
I to jest właściwie wszystko, co umiała mama Borejko na łamach powieści „kwiat kalafiora”, czytelnicy – fani „Jeżycjady” pamiętają doskonale, że biedaczka ląduje w szpitalu, a ciotka Fela postanawia odżywić biedne dzieci., żeby się nie zamieniły w hinduski, jak to ujęła szkielety. Gotuje zupę grzybową z łazankami, na parze przygotowuje pyzy drożdżowe, a na deser robi pyszny deser „Gruszki w sosie waniliowym”, ciotka nie zwraca szczególnej uwagi na estetykę, gdyż cztery siostry Borejko i tak pożrą wszystko co na stole.”
Z kolei główna bohaterka „Kwiatu kalafiora – Gabrysia Borejko piekła przepysznego Murzynka – to prosty przepis: musimy 1 kostkę masła, 4 łyżki masła, 4 łyżki kakao, półtorej szklanki cukru włożyć do garnka raz zagotować, potem ostudzić i dodać jedno żółtko, odlać z tego pół szklanki na posmarowanie upieczonej babki, następnie do masy w garnku dodać trzy żółtka, szklankę i jeszcze pół mąki, skórkę otarta z cytryny, cukier waniliowy, 2 łyżki proszku do pieczenia, rodzynki. Wymieszać składniki i dodać pianę ubitą z 4 białek, znowu wymieszać i wlać te masę do formy natłuszczonej i wysypanej tartą bułką i piec około 30-40 minut w temp. 200 stopni, po ostudzeniu oblać pozostała w szklance masą, albo przełożyć konfiturą, albo kremem, bitą śmietaną. Zgodzi się p. Przystupa, że „Murzynek” jest świetny aby wykonać własną wariację można przecież go upiec z makiem, rodzynkami, orzechami, migdałami itd. a przede wszystkim jest do wykonania nawet przez osoby, które uważają, że nic nie potrafią upiec.
W „Idzie sierpniowej” mama Borejko, już zdrowsza postanawia udowodnić, że ma talent kulinarny, wykonując rodzinie naleśniki z serem i cynamonem, jabłka w kruchym cieście oraz pierogi z jagodami.
Dania proste i skromne, ale jakże dobre! Wiadomo, że mieć w domu p. Przystupę to marzenie ściętej głowy a w „Idzie sierpniowej” właśnie gotuje pani Basia wierna gosposia. Była to staruszka rumiana i pracowita, uważająca, że bezczynność jest grzechem, autorka w ten sposób udowadnia, że mieszkać wielopokoleniowo warto, gdyż można wówczas liczyć na smakowite, nieźle pracochłonne dania.
W powieści „Opium w rosole” często gotują rosół z wołowiny kartkowej z kością (autorka książki stwierdza, że z każdym nowym wydaniem należałoby poszerzyć ja o suplement z objaśnieniami, co to były kartki na mięso i inne produkty, młodsze pokolenie nie ma pojęcia o tym.
Autorka zatytułowała powieść „Opium w rosole” gdyż rosół na wołowinie z kością z kartek reglamentacyjnych posiadał dużo serca, autorce tylko o to chodziło, żeby czytający zdawał sprawę, że wykonując niby prostą potrawę należy ją robić prawdziwym sercem. Zapewne z tym zgodzi się p. Przystupa, który co miesiąc namawia nas na gotowanie różnych potraw, że dodając serce osiągniemy kulinarne sukcesy. W Japonii przetłumaczono tytuł „Opium w rosole” na „Kreskę 15 letnią u kresu zimy”, trochę dziwaczny tytuł się zrobił.
W kolejnym tomie Jeżycjady „Brulionie Bebe” autorka się zbuntowała, brak w nim obiadów, potraw, gotowanych smażonych kolacyjnych, napisała ją na przekór krytykom, którzy uznali, że stworzyła bohaterskie zaharowane matki żyjące jedynie gotowaniem dla swoich dzieci, mężów, zbytnio iddyliczne podchodzące do życia. I przez przekorę w „Brulionie” nie ma ani jednej ciekawej potrawy, są jakieś kulinarne aluzje. W postaci dań jakimi są rosół, jajecznica, ale to nic ciekawego do jedzenia. Oczywisty z tego wynika wniosek, że to jest rezultat rozbicia rodziny oraz stopniowy zanik więzi międzyludzkich. Wśród naszych młodych czytelniczek jest fanka Jeżycjady z którą dojrzewała aż do matury, Karolina Tetich i aby nastoletnią przygodę zakończyć z konkretną puentą wybrała ten cykl jako swoją prezentację maturalną, stawiając główną tezę opierającą się na relacjach rodzinnych dalekich od jednoznaczności – z jednej strony dające obrazy budujące, a z drugiej pełne negatywnych emocji. I potwierdzała zdanie pisarki, że w rodzinie kochającej, szanującej się nawzajem, gotuje się piecze, zajada się często prostymi smakołykami, które przygotowuje się w wielkim sercem, gdyż domownicy bardzo się kochają, w rodzinie pełnej w której panuje miłość, harmonia, jedzenie tworzy ciepło domowego ogniska. W „Opium w rosole” jest przedstawiona sytuacja dziecka, które mimo, że teoretycznie wychowuje się w rodzinie pełnej, odczuwa brak obojga rodziców, którzy skupiają się na swojej pracy. Aurelia bo takie ma imię, to smutna i przerażona dziewczynka, miała załatwione obiady u pani Liskiej, jednakże te posiłki jej nie odpowiadały nie znając ciepła i miłości w domu, postanowiła na „obiadki” chodzić do innych, podając się za Genowefą i za każdym razem podawała inne nazwisko: Pompke, Bombke, Sztoompke, Zombke, Rombke, Lampke, Trompkę – gdzie panowała przyjemna atmosfera przy jedzeniu.
Dłuższą relację z twórczości M.Musierowicz przeczytać warto na naszej stronie www., która podsumowała książki pisarki jako współczesną baśń o rodzinie idealizującej relacje między członkami rodziny, jej powieść zawsze mają optymistyczne przesłania, a samo kucharzenie odgrywa dość istotna rolę w każdej rodzinie.
Wokół kuchni i smakołyków czyli literackie gotowanie.
Przepisy na słodkości dla dzieci
część III
Popularny wśród dzieci pisarz Grzegorz Kasdepke (przypominamy pierwszy pisarz, który nas odwiedził w ramach „Spotkań z książką na walizkach”) postanowił wspólnie z Gabrielą Niedzielską napisać książkę o gotowaniu, taką nieskomplikowaną, gdyż w „Słodkim roku Kuby i Buby” znajdują się przepisy wyłącznie na słodkości .
Uznali, że gotowanie jest wspaniałą zabawą, tak jak czytanie o przygodach Kuby i Buby. W książce jest napisana instrukcja obsługi, jak należy korzystać . Pisarz z właściwym dla siebie poczuciem humoru napisał, iż książkę należy czytać i dobrze bawić się przygodami Kuby i Buby, a po drugie wiedząc, że jest to książka prawie kucharska więc należy ją wertować w poszukiwaniu przysmaku, na który właśnie mamy ochotę,a potem to wykonać, tak jak np. „wystrzałową sałatkę”, którą wykonać mogą samodzielnie dzieci z dostępnych sezonowo owoców np. z bananów- autor dzieciakom przypomina aby nie rzucać skórki mamie pod nogi, bo może nie docenić dowcipu, następnie dodać obrane kiwi, gruszkę oczywiście umytą i po usunięciu wszystkiego, co jest niejadalne mandarynki, a na koniec otworzyć puszkę brzoskwiń ananasów, pokroić na niezbyt drobne kawałki, można też dorzucić trochę rodzynek, kandyzowanych owoców, wymieszać, schłodzić i jeść.
„Ulubioną lemoniadę Kacperka” można szybko przygotować, każdy dzieciak da radę, po prostu Cytryny wyciśnij (byleby nie skacząc po nich” dodać sok do wody, zamieszać wszystko, posłodzić i już. Proste a zamiast lemoniady w ten sam sposób można zrobić oranżadę, cytryny zastępujemy pomarańczami.
Autor wyjaśnia zagadkę „Dlaczego lemoniada nazywa się lemoniadą, a oranżada, oranżadą” Dlatego, że po angielski na cytrynę mówimy lemon, a na pomarańczę orange.
Z humorem autor snuje opowieści o Bubie i Kubie, jak np. „O krówkach belferkach” – które zrobili nauczycielowi matematyki z okazji Dnia Nauczyciela, mając nadzieje, że nie będzie pytał. I tak się stało, zamieniając popularną nazwę „mordoklejki” na belferki liczyli, że nauczyciel nie będzie mógł poruszać żuchwą przez dłuższą chwilę. I tak się stało. A przepis na „Krówki – belferki” przedstawia się następująco: potrzebne są składniki: 1 kostka masła, 1 kubek cukru, 1 kubek śmietany 30%, pół kubka zmielonych orzechów włoskich lub maku, ziarna sezamu
To wszystko wkładamy do dużego rondla i gotujemy przez 20 – 25 minut, cały czas mieszając drewnianą łyżką, a po wyłączeniu jeszcze 5 minut nie przerywać mieszać. Przelać do żaroodpornego naczynia wyłożonego folią spożywczą, przelać słodką masę, poczekać aż zastygnie, a gdy będzie zimna wstawić do lodówki. To co powstało to nie krówka, a wielka krowa, którą potrzeba pokroić na drobne kawałeczki.
Wszystkie przepisy dla dzieci są opisane dowcipnie, tak jak „Zapiekanka dla niejadka” do której należy przygotować : 2 banany, chałkę¾ litra mleka, 3 łyżki miodu, zapach waniliowy, 2 jajka, masło, chałkę pokroić na grube plastry, posmarować masłem, część pokroić na niezbyt duże kawałki i wysypać nimi dno naczynia żaroodpornego, następnie ułożyć pokrojone w plasterki banany.
Zmiksować mleko, jaja, miód oraz zapach waniliowy, wlać do żaroodpornego naczynia i odstawić na 15 minut.
Rozgrzać piekarnik do temperatury 190 stopni i wstawić zapiekankę do piekarnika, piec około 45 – 50 minut.
Chałka jest najsmaczniejsza na ciepło nie na gorąco więc nie rzucać się na nią od razu po wyjęciu z piekarnika.
Zamiast bananów można je zastąpić jabłkami lub śliwkami. Smacznego.
Kończąc jakże krótki przegląd książek z literatury dziecięco – młodzieżowej w których kucharzenie odgrywa dość istotna rolę można podsumować, że jest to bardzo istotny element fabuły literackiej.
Słusznie w „Poradniku domowym „(dostępnym w bibliotece) stwierdzono, ze można upowszechniać ciastoterapię. Domowe ciasto prosto z piekarnika, zdaniem psychologów pozwala rozładować napięcie mięśniowe poprawia koncentrację a przede wszystkim nie potrzeba posiadać szczególnych zdolności i umiejętności i nie wychodzić z domu. Wystarczy mieć książkę kucharską i chęć albo zainteresować dzieci (każde dziecko uwielbia bawić się w kucharza) wspólne pieczenie, gotowanie integruje rodzinę, pogłębia więzi, dziecko oprócz gotowania uczy się organizacji planowania, dbania o porządek, estetyki, kultury podawania posiłków itd.
Nasza propozycja do pana kucharza z Notatnika Świeradowskiego, może sezonowe przepisy wskazówki, dla rodziców, aby zachciało im się wspólnie coś ugotować z dziećmi. Przepisy niebanalne ale łatwe i zdrowe, które wspólnie można wyczarować, a przy okazji kuchni nie zdemolować. Czekamy na propozycje które umieścimy na stronie biblioteki, a może coś wyjątkowego młodym czytelnikom zaproponować. Tym najmłodszym którzy pod czujnym okiem mamy lub taty ugotują coś naprawdę zdrowego, ale też i nastolatkom coraz częściej wybierającym zdrowe odżywianie.
Moda na kucharzenie wśród pisarzy i filmowców
część IV
Wydaje nam się, że pionierka była Małgorzata Kalicińska z „Domem nad rozlewiskiem”. Bohaterka po otrzymaniu jak to określiła czerwonej kartki za metrykę popada w depresje, tylko dzięki teściowej która zmusza do uporządkowania życia i nawiązania kontaktów z matką odnajduje się w nowym miejscu. Właśnie prosty pierwszy posiłek jaki matka przyrządza Małgosi, bardzo dwie kobiety zbliża, niby nic bo to były „parówki pyszne i nienaturalnie różowe w środku, musztarda najtańsza sarepska, a nie od dawna kupowana u Małgosi francuska. I co tu kombinować? Piwo to świetny dodatek do parówek, bohaterka pije je z matką i od razu nawiązuje się między nimi porozumienie, mimo, że tyle lat nie utrzymywały kontaktu.
Pisarka co parę stron pisze o jedzeniu, że aż ślinka cieknie, kucharzenie bohaterów jest potraktowane jako równe sobie bardzo ważne wątki nawzajem się przenikające. Splata się kuchnia przodków, tradycyjna z ta bardziej nowoczesna, regionalna z ogólną.
Bibliografia:
M.Musierowicz , Na gwiazdkę, Akapit Press z ilustracjami
A. Milne, Kubuś Puchatek zaprasza na piknik
M.Musierowicz, Łasuch literacki …
J.Tomkowski, Kuchnia Literacka
Kasdepke G. Niedzielska G., Słodki rok Kuby i Buby
Poradnik domowy nr 9/2012
Kalicińska M., Dom nad rozlewiskiem