Opowieści o miejscach, które były w Bad Flinsberg, a w Świeradowie – Zdroju już nie ma mogliśmy wysłuchać 28. października 2013r na IX spotkaniu w bibliotece z cyklu „Dobra książka i kawa”.
Jak zwykle świetnie przygotowana Magdalena Olszewska, zabrała nas w podróż historyczną.
Zaczęła opowieść o powstaniu kościoła ewangelickiego, niezbędnego mieszkańcom, gdyż grzebali swoich bliskich w Mirsku, gdyż wcześniej budowano z materiałów nietrwałych dom modlitewny nie spełniał należycie swojej roli, dlatego 30. IX. 1742r stanął kościół i został poświęcony. Robił wielkie wrażenie, przepychu dodawały trzy wielkie kryształowe żyrandole (prawdopodobnie z huty Julii), ławki skierowane ku ambonie by dobrze wysłuchać słów pastora, najważniejszej osoby, odwracały uwagę od ołtarza, który wcale nie był wyeksponowany, gdyż był skromny. Wszyscy wierni mieli mieć skierowany wzrok na mówiącego. Pastorzy pouczali wiernych ewangelików do 1946 r, bo następnie kościół stopniowo był niszczony, grabiony, aż w końcu zrównany z ziemią i ustąpił miejsce drodze do Mirska, wcześniej co cenne wywieziono jak np. organy do Gdańska, ołtarz z obrazem na Mazury. Powojenny ustrój nie sprzyjał zabytkom, nie przeszkadzały groby pochowanych Niemców, Magda Olszewska opowiadając pokazywała zdjęcia Kościoła i wszystkim nasunęła się smutna refleksja, że nie zdołano uchronić cennej budowli.
Uległa całkowitemu zniszczeniu muszla koncertowa, porządnie wykonana, podpiwniczona, przyciągająca tłumy kuracjuszy, wówczas nie wyobrażano kuracji bez muzyki, koncerty odbywały się 3 – 4 razy w ciągu dnia. Już od wczesnych godzin spotykano się przy źródle wody, by wg zaleceń lekarza pić na czczo wodę. Przepadły skrzaty – gnomy z fontanny zdrojowej, wywiezione prawdopodobnie do Austrii, nie ma obiektów sportowych, a miasto od początku XX wieku starało się być miastem sportowym, każdą górkę przeznono na sanki, powstał tor saneczkowy, bobslejowy, nowoczesny ale w założeniu dość trudny, było 5 skoczni, skakano do 60 metrów.
Nie ma basenu kąpielowego, który w 1931r powstał dzięki ówczesnemu burmistrzowi, który miał ambitne założenie, aby była plaża z prawdziwym piaskiem, kawiarnią, kabinami do przebierania.
Brakuje wież widokowych z bramami powitalnymi, nie zachowała się kawiarnia na Zajęczniku, który był bardzo popularny ze względu na szybką nie męcząca osiągalność zdobycia .
Szefowa z Referatu Promocji dodała , że popularność Zajęcznika utrzymuje się i wzrasta, gdyż będzie droga do Singletreku 6 km, ale też ścieżka edukacyjna Nadleśnictwa dopełnia atrakcje na Zajęczniku.
Nie ma elektrowni wodnej, wieżyczek , werand, które przepadły w różnych latach, nie powrócą wyposażenia ze schronisk, jeszcze długo mogła mówić Magda, ale 2 godz. szybko minęły, otrzymała brawa i zapewniała, że będzie następne spotkanie, już tak z marszu nazwane „Świętowanie Izerskie”.
A nam było miło, że oprócz stałych gości przybyli nowi i od razu ulegli czarowi opowieści Magdy, przypominamy od niedawna przewodniczki po Sudetach, co na dowód ubrała się w firmową bluzę z LOGO.
{morfeo 82}